czwartek, 25 kwietnia, 2024

10 000 like’ów szczęścia – Ingolstadt cz.3

Po smacznym śniadaniu i miłej pogawędce z naszą rodaczką, która pracuje w zajmowanym przez nas wtedy hotelu, ubrani w koszulki z logo Audi R8 podarowane nam przez Audi Polska, wyruszyliśmy naszymi autami do Audi Forum Ingolstadt.

Pierwsze spojrzenie na ten ogrom przestrzeni, eleganckie budynki i obfitość we wszelkie modele Audi jeżdżące po Forum zapiera dech w piersi. Tyle szczęścia w jednym miejscu.

Udaliśmy się na zwiedzanie fabryki, które poprzedzała prezentacja na temat historii fabryki, jej wielkości i produkcji. Pani przewodnik na szczęście posługiwała się w językiem angielskim. Wszystkie aparaty telefoniczne i fotograficzne, zostały zamknięte w schowku na klucz. Tajemnice Audi AG są pilnie strzeżone. W oczekiwaniu na prezentacje, czas spożytkowaliśmy na robieniu zdjęć aut, które znalazły się w naszym zasięgu.

Przed wejściem do budynku, w którym odbywała się prezentacja, wystawiono m.in. Audi R8 e-tron, w pięknym czerwonym kolorze, obok którego nie można przejść obojętnie i stąd pamiątkowe zdjęcie. W środku budynku również można było bliżej zaznajomić się z kilkoma autami. Żółte Audi S1 tak mnie zafascynowało, że rozgościłam się w środku na tyle, że wychodząc zostawiłam tam telefon. Czekał mnie później szybki bieg z restauracji Avus i strach, że przepadł. Na szczęście telefon czekał na mnie u obsługi.

Audi Forum Ingolstadt to w zasadzie miasto. Zajmuje 3000km². Ma stację kolejową, przedszkola, itd. Ogrom terenu zmusza do poruszania się autobusami i samochodami, a pracownicy po terenie budynków poruszają się na rowerach. Do fabryki pojechaliśmy autobusem. Linia produkcyjna którą mieliśmy zwiedzać dotyczyła modelu Audi A3 i S3.

Na początku kilka słów przewodnika na temat body Audi A3 czyli materiału z jakiego jest wykonana, można dotykać i zajrzeć do szkieletu. W dalszej części już samo zwiedzanie linii produkcyjnej. Ogromna przestrzeń hal, a tam w tańcu robotów powstaje samochód. Zaczynając od podłogi poprzez dokładanie kolejnych elementów nadwozia. Widok jak dla mnie fascynujący. Precyzja i płynność ruchów. Po kolei oglądaliśmy ten proces, słuchając objaśnień przewodnika.

Ja w pewnym momencie nawet przestałam słuchać, tak mnie zafascynował proces wstawiania przedniej szyby przez roboty, że skupiłam uwagę całej wycieczki. Nie zauważyłam kartki z informacją, aby się nie zbliżać z uwagi na fakt, że do ustawienia punktów klejenia i pomiarów roboty używały lasera.

Gotowe auto musiało otrzymać niezbędne wyposażenie i tu już do pracy są niezbędni ludzie. Samochód powoli przesuwa się do przodu, a pracownicy, każdy zgodnie z zakresem swoich obowiązków, montują po kolei wyposażenie od wykładzin po fotele. Panie również pracują. Każdy zespół ma nad sobą kontrolera, który sprawdza jakość i poprawność zamontowania elementów, tak by auto mogło udać się dalej i być uzupełnianie o kolejne komponenty.

Pracownicy mają wiele przerw w pracy, w tym jedną długą obiadową. Na hali dostępne są miejsce do odpoczynku, stolik z krzesłami, szafa z napojami. Temperatura panująca na hali nie jest bowiem niska. Fabryka pracuje 24h na dobę, z wyjątkiem jednego miesiąca wakacji kiedy to jest zamknięta i wszyscy udają się na urlop.

Perfekcja w wykonaniu i całym procesie technologicznym jest bardzo ważna. Na każdym etapie budowy samochodu, mamy do czynienia z robotami kontrolerami, które mierzą wszystkie parametry powstającego samochodu. Przewaga dzięki technice, od początku powstania projektu, aż po jego wykonanie. Zjeżdżająca z taśmy nowiutka, pachnąca Audi A3. Patrzysz i marzysz – fajnie jakby była moja. Troszkę żal, że nie będzie, ale na pewno komuś da wiele frajdy z jazdy.

Z powrotem wróciliśmy również autobusem i udaliśmy się do restauracji Avus. W skrócie powiem Wam – pyszności. Najchętniej spróbowałabym wszystkiego, ale nie jest to z przyczyn oczywistych możliwe. Musiałabym tam znacznie dłużej posiedzieć, a czekało nas przecież jeszcze zwiedzanie muzeum. Zdjęć tego co tam się znajdowało nie robiłam, bo wyszłam z założenia, że będę dziwnie wyglądać. Desery, dania główne, lody, koktajle, ciasta – wszystko kusiło. Lunch był pyszny, a deser spory i do tego kawa.

Zamieszczam kilka zdjęć tych które mogłam zrobić. To co najważniejsze, musicie zobaczyć sami. Co by nie pisać, tego trzeba doświadczyć. Naprawdę warto. Zwłaszcza jeśli się kocha tą markę.

W kolejnej części muzeum –

Ostatnie wpisy

Musisz przeczytać